WIELOBARWNA POETYCKOŚĆ JESIENI
Coraz krótsze dni oraz szarobury krajobraz, nasuwający skojarzenia z przemijalnością wszystkiego, nastrajają do zadumy pełnej melancholii. Ta jesienna przypadłość dotyka dość często co wrażliwsze jednostki, do których niewątpliwie można zaliczyć osoby parające się szeroko pojętą twórczością. Nic więc dziwnego, że właśnie jesienna melancholia w literaturze i sztuce stała się tematem listopadowych zajęć warsztatowych Chojnowskiego Klubu Literackiego.
Spotkaliśmy się 18 listopada w Sali Edukacyjnej MBP w Chojnowie. Po krótkim przedstawieniu spraw organizacyjnych przez opiekuna naszego Klubu, Tadeusza Sznercha, przeszliśmy do prezentacji własnych utworów, w przeważającej części powiązanych tematycznie z tą nastrojową porą roku.
I tak oto Elżbieta Makowska utworem haiku:
* * *
deszcz
przebiera suche liście
kaszle wrzos liliowy
oraz wierszem:
* * *
powiedzieliśmy sobie o kilka słów za dużo
- nic nie zostawiliśmy na potem
Na rozdrożu dnia
w rękawie
w zanadrzu
w brudnej kieszeni
została duża dziura
i wiatr
wprowadziła nas w jesienne klimaty.
Po tej prezentacji Elżbieta Karpińska przedstawiła dwa wiersze, przy których zatrzymaliśmy się na chwilę, by omówić nasze wrażenia związane z ich odbiorem.
***
Wieczorami myśli
snują się
po polach
w głowie mości
sobie łóżko melancholia
świszcze wiatr
odszedłeś bez słowa
zakręcam kran
zakręcam czas
deszcz zwątpienia
obmywa kruche ciało
w cieniach bezlistnych drzew
majaczy zarys twej sylwetki
wiatr o szyby tłucze
zdziwiony brakiem światła.
***
Bez liści
zawstydzone nagością
konary
złociste szaty
u stóp leżą
poszarpane
wiatrem ramiona
rozrzucone bezładnie
czekają na skrawek nieba
w ciemność wchodzą
w dojrzałość nieba
drzewa.W powyższych utworach jesień została ukazana jako wietrzna i deszczowa pora z nagimi drzewami oraz smutkiem rozstań w tle.
Zupełnie inne skojarzenie zaprezentował nam Edmund Chamera. Oto fragmenty jego utworu „Chopin":
W Żelazowej Woli jesień i mgły,
Dworku pobielone ściany.
W Żelazowej tłum z zamorskich krain.
Po coś się tłoczą, czy dostaną to za nic?
Będą liczyć głosy, leczyć, czy modlić żarliwie?
Czarne fraki, falbanki, godne miny takie,
Po tych kilka nutek, zapisanych w papier,
siedzą cicho, pełni skupienia,
a tu płyną dźwięki, zdaje się z nieba,
może złoty deszcz spadnie z chmury. (…)
Kiedy struny zamilkną,
za ostatnim akordem zamkną drzwi,
nie odchodźmy.
To był Chopin.
Jego muzyka.
A gdy zmory życia poniżą,
ktoś okaże się zły i nie powie czemu,
jeśli coś zaboli,
jedźmy do Żelazowej Woli,
tam jesień i mgły.
Po tym nastrojowym wierszu, wysłuchaliśmy z uwagą tekstu Jarosława Macewicza:
* * *
rozmazane piękno wersów
poprzez grube soczewki bezsennych nocy
a w uszach
mieniąca się cisza stłuczonego szkła
tyle tylko po nich zostało
recepta na talent
miała zbyt wiele dioptrii
Wiersz wywołał krótką dyskusję, w trakcie której próbowaliśmy znaleźć powiązania z jesienią w jego treści... Na zakończenie spotkania swoje dwa utwory przytoczyła Małgorzata Krzywda. Pierwszy w podobnym nastroju, jak wiersze klubowych koleżanek:
JESIENNI
odnalezieni w nocnym milczeniu
przerwanym z nagła
biciem niespokojnych serc
gdy dłońmi lekko spieszy
po jej włosach do ramion
ukrytych w ciemności
bliskość ust dreszczem
przenika na wskroś
poza marzeniem samotna
idzie przez park spowity
bursztynową barwą jego oczu
Natomiast drugi spoglądający na jesień jakby z lekkim przymrużeniem oka:
* * *
babie lato
na policzku baby
pieszczota jesieni?
Czy udało nam się odzwierciedlić w swoich utworach jesienną melancholię? Mamy nadzieję, że choć w niewielkim stopniu. Nie zdążyliśmy jednak zająć się drugą częścią tematu naszego spotkania, bo po prostu nie starczyło nam na to czasu. Tym samym jesienną melancholię w sztuce omówimy w trakcie naszych kolejnych warsztatów - 9 grudnia (czwartek) o godz. 1630 w Sali Edukacyjnej MBP - na które już teraz serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych.
EMKa